Na początku był chaos...

Generalnie nigdy nie miałam poukładanego życia i jestem przyzwyczajona do chaosu, jaki w nim panuje. Spontaniczne decyzje, ważne sprawy...



Generalnie nigdy nie miałam poukładanego życia i jestem przyzwyczajona do chaosu, jaki w nim panuje. Spontaniczne decyzje, ważne sprawy, o których zapominam, odkładanie wszystkiego na ostatni moment. To tylko niektóre aspekty nieogarniętego życia. Jestem przekonana, że większość z Was ma dokładnie tak samo.


Dopóki regularnie korzystałam z kalendarza i notatnika, nie miałam problemów z pamiętaniem o spotkaniach, zobowiązaniach, zadaniach i wszelkich innych rzeczach. Czułam się wtedy spokojniejsza, bo opuściło mnie nieustanne poczucie niepokoju, które mówi: "zapomniałaś o czymś istotnym, miałaś do zrobienia coś ważnego, chyba na wczoraj". Niestety szybko okazało się, że planowanie nie jest moją specjalnością, lenistwo jak zwykle wygrało.
Myślę, że jest w tym coś z poczucia pewnego ograniczenia. Człowiek z reguły ograniczeń nie lubi, a terminy i obowiązki są z nimi powiązane. Mówię tutaj o tym, że dopóki nie mamy trwałego śladu (notatki w terminarzu) dotyczącego misji, która na nas czeka, to poczucie obowiązku nie jest aż tak silne i przytłaczające.



Czasem (naprawdę rzadko) zazdroszczę ludziom, którzy mają swój własny "Projekt życie". Tym, którzy są zorganizowani i żyją dzięki temu spokojnie. Ich egzystencja wydaje się być łatwiejsza, ale i odrobinę nudna, bo jest przewidywalna, pozbawiona niespodzianek. Tacy ludzie mają postawiony jasny cel, do którego dążą po prostej, dokładnie zaplanowanej ścieżce. Podziwiam i szanuje. Ja swojego celu jeszcze nie znam, ale moja ścieżka wygląda co najmniej jak labirynt fauna. Nie narzekam i szukam dalej, przecież jeszcze mam czas.

Zatem dlaczego by nie zacząć planować swoich dni, kroków, ogólnie czasu? Może dlatego, że przywykamy do dezorganizacji i całego tego fermentu ("Człowiek jest podły, do wszystkiego przywyka" - F. Dostojewski). Albo po prostu jesteśmy zbyt leniwi, żeby wyjąć notatnik, czy też kalendarz (lub chociaż uruchomić ten w telefonie), i zapisać to i owo.
Niespodziewanie zapominanie o rzeczach, czego skutkiem jest nadmiar spraw do załatwienia, staje się ludzką tradycją. Jednak zamiast kolejny raz spróbować nauczyć się planowania...wolimy nauczyć się radzić sobie z nadmiarem rzeczy. Akceptujemy, tolerujemy, a nawet uwielbiamy wszechobecny chaos.



You Might Also Like

0 komentarze